Tegoroczna sytuacja związana z pandemią COVID-19 to z pewnością wydarzenie bez precedensu, które na długo zapisze się w annałach historycznych. Jednak zawirowania w służbie zdrowia są, były i z pewnością jeszcze będą. Ciekawym przykładem jest dokument sprzed 70 lat (oryginał na dole) sporządzony przez kierownika obwodowego ośrodka zdrowia w Białej Krakowskiej – doktora Antoniego Motylewicza. Z pisma przebija frustracja lekarza, któremu chaos utrudnia prawidłowe wykonywanie obowiązków. Czy miał rację? Jak wyglądała sytuacja w służbie zdrowia początkiem lat pięćdziesiątych? O tym można przeczytać w dalszej części artykułu.
Napływ chorych
Początki służby zdrowia świeżo po wojnie z pewnością nie były łatwe. Jednak władze krajowe i lokalne podejmowały szereg ustaw, które miały na celu usprawnić te działania. Jedna z nich zakładała, że powiatowe ośrodki zdrowia obsługują wyłącznie chorych zamieszkałych na terenie danego powiatu. Jednak uchwały swoje, a ludzie swoje i bialska placówka notowała codziennie napływ bardzo dużej liczby chorych nie tylko ze swoich okolic, ale również z sąsiadujących regionów (m.in. powiat Wadowicki, Żywiecki czy Pszczyński). Ośrodek nie był na to w żaden sposób przygotowany, a ogólne zamieszanie źle wpływało na morale pracujących tam pielęgniarek i lekarzy. Nie mówiąc już o dezorientacji i rosnącym niezadowoleniu chorych, którzy byli odsyłani z jednej placówki do drugiej. Taki chaos nikomu nie służył, więc wspomniany już doktor Motylewicz postanowił zareagować i wystosował pismo do:
- Powiatowego Komitetu P.Z.P.R.,
- Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i Lekarza Miejskiego,
- Prezydium Powiatowej Rady Narodowej i Lekarza Powiatowego,
- Dyrekcji Ubezpieczalni Społecznej,
- Powiatowej Rady Związków Zawodowych.
Mnogość adresatów oraz ich ranga świadczą o wadzę problemu i konieczności szybkiego działania. Co może oznaczać, że sytuacja faktycznie była dramatyczna.
Problem i rozwiązanie
Bialski ośrodek zdrowia nie specjalizował się w leczeniu jakichś konkretnych chorób, co usprawiedliwiałoby odsyłanie tam dotkniętych nią osób. Nie był również największą placówką w regionie, gdyż w Żywcu znajdował się szpital powiatowy. Dlaczego więc tak wiele ośrodków odsyłało petentów do Białej Krakowskiej? To pytanie postawił również doktor Motylewicz, lecz nie poprzestał tylko na tym. Jako człowiek wykształcony i oddany sprawie zaproponował rozwiązanie tej kwestii. Co ciekawe, za wzór w tej dziedzinie uznał Związek Radziecki, w którym ograniczono działalność ośrodków zdrowia do danego terytorium. Jednak problemem było nie samo wprowadzenie tych założeń w życie (w końcu szereg ustaw zakładał właśnie tego typu postępowanie), co ich należyte egzekwowanie. A o to przede wszystkim powinni zadbać adresaci pisma poprzez powiadomienie podległych im organów.
Służba zdrowia kiedyś
Z listu doktora Motylewicza możemy poznać nie tylko sytuację służby zdrowia sprzed wielu lat i jej problemy, ale również najczęściej występujące choroby w tamtych czasach. Czy jedyne? Na pewno nie, ale ujęcie tych wybranych przypadków w piśmie do władz może świadczyć o skali zjawiska. Z czym więc mieli do czynienia lekarze powojennej Polski? Kierownik powiatowego ośrodka wspomina o chorobach:
- kobiecych,
- chirurgicznych,
- skórnych,
- wenerycznych,
- gruźlicy.
Warto również wspomnieć, że już wtedy istniał w Bielsku Miejski Ośrodek Poradni dla Matki i Dziecka. A na terenie miasta pracowało aż 3 lekarzy specjalizujących się w chorobach dziecięcych. Czy chodziło o inwestycję w najmłodszych, którzy mieli być siłą napędową przyszłej gospodarki kraju? A może powód był dużo bardziej prozaiczny – zły stan zdrowia i opieki nad dziećmi? Bez względu na przyczynę jest to fakt warty odnotowania, gdyż rodzice i ich chore pociechy mogli liczyć na profesjonalną pomoc.
Zdjęcie główne: Szpital Powiatowy na pocztówce z 1917 roku.